niedziela, 7 grudnia 2014

Zimowe spacery z wózkiem


Za oknem coraz zimniej. Ujemna temperatura, wiatr, śnieg wcale nie zachęcają do wyjścia z domu. Nad morzem, gdzie mieszkam, bardzo często to co widzę na termometrze sporo różni się od tego, co odczuwam po wyjściu z domu. Brrr, zawsze jest zimniej niż myślałam, a do tego prawdziwy zmarzluch ze mnie.
Zawsze jednak, mimo wszystko, wychodzę z moimi dziećmi na spacer, nawet zimą. Dlaczego to takie ważne? Jak się przygotować do wyjścia? Już piszę.



Jeśli termometr wskazuje poniżej minus 10°C, lub gdy mocno wieje, wtedy lepiej nie wychodzić. Jednak do tej granicznej temperatury, spacer jest mocno wskazany. Przede wszystkim ze względu na hartowanie dzieciaków. Jeśli jest naprawdę zimno, można wyjść choćby na 20-30 minut. Zawsze coś. A regularne spacerowanie w zimowej aurze długofalowo zaowocuje mniejszą ilością infekcji u malucha.
A co jeśli mój brzdąc jest chory, zapytacie? Zachęcam do spacerów nawet z katarkiem, bo zimne powietrze przeczyści nosek i katar powinien się zmniejszyć. Trzeba pamiętać jednak o tym, by odpowiednio wyczyścić mały nosek przed wyjściem na zewnątrz.
Najpierw odsysamy wydzielinę przy użyciu aspiratora np. Nosefrida, następnie aplikujemy po jednym psiku wody morskiej w aerozolu do każdej dziurki i jeszcze raz używamy aspiratora. Na koniec, by ułatwić dziecku oddychanie, psikamy po razie aerozolem do nosa np. Nasivin do każdej dziurki. Tak oczyszczony nosek jest gotowy do wyjścia na dwór.
Jak jeszcze się przygotować? Pamiętajmy, by odpowiednio ubrać naszego malucha. Jednak dobrze nie znaczy za grubo. Wiem, wiem, dla babć nigdy za wiele warstw... Z tego jednak nic dobrego nie wyniknie. Zbyt grubo ubrany maluch spoci się, a gdy dodatkowo pogoda jest wietrzna, może to zakończyć się chorobą. Dziecko powinno być ubrane odpowiednio do pogody. Uważam, że zasada "jedna warstwa więcej niż my" jest słuszna. Kiedy mamy wątpliwości w co ubrać naszą pociechę, pamiętajmy o tej zasadzie. Ubierzmy brzdąca w to co my, a dodatkowo śpiworek lub grubszy koc, gdy jest nieco cieplej. Stopki maluszka w wózeczku powinny chronić buciki (dla dzieci, które jeszcze nie chodzą wystarczą materiałowe). Na szyję, zamiast szala, polecam kołnierze polarowe zapinane na rzepy. Doskonale chronią szyjkę, a do tego są wygodniejsze i przyjemniejsze dla dzieciaków. Gdy jest bardzo zimno, warto ubrać na główkę czapkę uszatkę. Na dłonie, obowiązkowo wędrują rękawiczki.




Jak sprawdzić czy dziecko jest odpowiednio ubrane? Na pewno nie pytajcie o to babci. Bo skończy się dołożeniem koca z owczej wełny złożonego na cztery spod którego nie będzie widać Waszego malca. Najlepiej co jakiś czas sprawdzać dziecku kark. Nie rączki czy buzię, ale kark. Jeśli kark nie jest spocony, ani gorący, wówczas mamy pewność, że maluch nie marznie. W przeciwnym razie, jedna warstwa powinna zostać zdjęta. Jeśli kark jest chłodny, wracajmy do domu, bo malec jest zziębnięty i musi się szybko ogrzać. Oznaką wychłodzenia może być też czkawka. Mimo wszystko uważam, że lepiej ubrać dziecko cieniej niż zbyt grubo. Zawsze, w pogotowiu możemy mieć pod wózkiem kocyk.

Pamiętajmy jeszcze koniecznie o zimowym kremie ochronnym z filtrem, najlepiej takim z lipidami, którym posmarujemy małą buźkę. Dużą z resztą też :-) W zimie trzeba chronić twarz od zimna, ale także od słońca, które jest tak samo groźne jak latem. Krem aplikujmy około 20 minut przed spacerem.
Zimą najlepiej wychodzić pomiędzy godziną 10 a 14.  Unikajmy miejsc, gdzie jeździ dużo samochodów. Na wysokości wózka gromadzi się najwięcej spalin samochodowych, dlatego lepiej na spacer wybrać las, park lub mniej uczęszczane przez pojazdy silnikowe miejsca.
Przeciwwskazaniem do spaceru jest gorączka. Na dwór możemy jednak wyjść nawet z lekko przeziębionym lub zakatarzonym dzieckiem. Zabierajmy dzieci na spacer, bo hartują, podnoszą odporność, zwiększają apetyt, rozwijają i mogą być super zabawą. Szczególnie, gdy naszego malucha możemy już posadzić na sanki.


4 komentarze:

  1. Taki spacer z sankami mi się marzy dla Synka, mam specjalny śpiwór na wózek, który pasowałby na sanki. Tylko sanek brak...
    Czasami grzęznę z wózkiem w śniegu, bo małe mam kółka, ale jakoś daję radę. Mój syn ma problem (w tym roku się ujawnił) z rękawiczkami, więc rączki wędrują do śpiwora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie, w śniegu, dla dzieci siedzących sanki na spacer są lepszą opcją niż wózek.
    My też mamy problem z rękawiczkami. Mała ciągle znajduje sposób, by się ich pozbyć ... :-) Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja od początku chętnie wychodzę na spacery. Mała ma 4 m. Jedyna rzecz, to muszę wiecznie walczyć z babciami i prababciami małej. Ciągle słyszę, że źle ubieram, że mała zmarznie, że chłodno, że będzie chora itd. Oszaleć można:). Nie wiem, jak z tym wygrać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety, wiele z nas ma problem z komentarzami babć. Zawsze jest przynajmniej o tą jedną warstwę za mało... Grunt to asertywnie odpowiadać, że to Ty jesteś Mamą, kochasz swoje dziecko, ubrałaś je odpowiednio i na pewno nie będzie mu zimno. Naprawdę gorzej jest przegrzać dziecko niż nawet ubrać odrobinę za cienko. Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń