sobota, 17 października 2015

Jacy są współcześni rodzice?


Czy wiecie, że dziecko, jego rozwój i potrzeby znalazły się w polu zainteresowania dopiero w XIX wieku? Wcześniej, nie przyjmowano się nim zbytnio. Dziecko przychodziło na świat w wyniku przypadku, a rodzicom często trudno było powiedzieć które to już z kolei. Nie mogli się doliczyć. Oddawane były mamkom na wykarmienie, często umierały. Traktowane były także jako siła robocza, pracując w gospodarstwie, na polu.

Dziś trudno nam to zrozumieć. Dzieci stawia się obecnie w centrum uwagi, a rodzice wiele dla nich poświęcają. Rodzicielstwo stało się dla wielu z nas stylem życia. Towarzyszą mu określone ideologie, zachowania i przedmioty. Jacy są w większości współcześni rodzice? Obserwuję, wyciągam wnioski, zapisuję. Jakie są Wasze spostrzeżenia?

Przeinformowani
Dużo czytają na temat dzieci. Chyba aż za dużo. Pochłaniają podręczniki dla rodziców w czasie ciąży, po urodzeniu dziecka i w trakcie jego wychowania. Chcą być najlepszymi rodzicami, więc szukają wskazówek jak należy postępować, by takim rodzicem być. Wyszukują przeróżne porady i informacje w internecie. Często głowa ich boli od nadmiaru wiedzy. A może lepiej podejść do rodzicielstwa bardziej zdroworozsądkowo? Pójść za głosem serca i intuicji? Przecież nie chcemy zrobić dziecku krzywdy. Czasem, informacje znalezione w internecie mogą przysporzyć więcej szkody niż pożytku.


Zaplanowani
Łączą tysiąc obowiązków na raz. I doskonale im to z reguły wychodzi. Biegną do pracy, zajmują się dziećmi, organizują im czas wolny, wykonują obowiązki domowe. Ufff. Zwariować nie raz można, ale starają się znaleźć w tym wszystkim złoty środek. Są dobrze zorganizowani, mają plan na każdy dzień. No prawie każdy. Bo nieoczekiwane wydarzenia potrafią pokrzyżować niejeden misternie ułożony plan.


Sprytni
Czas jest dla nich towarem deficytowym. Mają go tak mało, że szukają sposobów na to, by mieć go nieco więcej. I móc spędzić go wspólnie z dziećmi. Pani do sprzątania, weekendowe obiady w restauracjach, zakupy online to właściwie już norma. Płacimy za te luksusy, wiadomo. Ale dostajemy w zamian coś bezcennego - czas.


Wychowujący bezstresowo
Czy posiadanie dziecka jest jak przysłowiowa misja na Marsa? Wielu z nas tak właśnie się wydaje. Chuchają więc na dziecko, trzymają je pod kloszem, usuwają każdy pyłek spod nóżek, wyolbrzymiają wiele problemów. Takie postępowanie wynika z wiary w to, że tak właśnie należy, nie inaczej. Jakie będą konsekwencje? Jaki człowiek w wyniku takiego wychowania zostanie ukształtowany? Każdy z nas musi odpowiedzieć sobie na pytanie do czego może prowadzić wychowywanie dziecka, któremu nie stawia się granic, któremu wszystko wolno, które jest najważniejsze i najlepsze, które nigdy nie jest winne, a winny jest ktoś inny... Czy zasady i granice są czymś złym?


Poświęcający się
Dla swoich dzieci zrobią wiele. Często kosztem samych siebie. Swojego czasu wolnego, swojej przyjemności czy rozrywki. Ono jest najważniejsze i to jemu trzeba zapewnić to, co najlepsze. Super, tylko czasem chyba zdarza nam się przeginać. Dziecko nie potrzebuje najdroższych rzeczy, by być szczęśliwe. Gonimy za pieniędzmi, by zapewniać im wypasione gadżety, często jako zagłuszacz własnych wyrzutów sumienia. Chyba lepiej kupić im mniej, ale zaoferować nasz czas. W kontekście relacji z dzieckiem jest bezcenny. Cenniejszy niż wszystkie gadżety razem wzięte.


Skoncentrowani na dziecku
Dziecko jest dla nas kimś bardzo ważnym i cennym. I słusznie. Niektórzy rodzice, a raczej matki mają jednak tendencję do takiego skupiania się na dziecku, że aż "zlewają się" z nim. Są przekonane, że jedynie pełna koncentracja na dziecku oraz rezygnacja z własnych planów, marzeń i ambicji jest właściwym postępowaniem. Matki, które wracają do pracy po urodzeniu dziecka z reguły postrzegają jako egoistki. Ideologia pełnej symbiozy znajduje swoje przełożenie m.in. w nadmiernie długim karmieniu piersią oraz spaniu z dzieckiem w jednym łóżku. Pamiętajmy jednak, że dziecko do prawidłowego rozwoju potrzebuje swobody i "własnego świata".


Współcześni rodzice mają trochę "za uszami". Mimo tego, bardzo kochają swoje dzieci i gotowi są na wiele, by tylko były szczęśliwe. Od XIX wieku kiedy to dopiero zaczęto interesować się dzieckiem przebyliśmy długą drogę. Ważne, by w rodzicielstwie, jak we wszystkim innym, umieć znaleźć "złoty środek". I nie przeginać w żadną stronę. Obojętność z jednej i nadgorliwość z drugiej strony nie niosą ze sobą nic dobrego.







4 komentarze:

  1. współcześni rodzice na pewno nie mają łatwo, przydałaby się im instrukcja obsługi dziecka i to najlepiej w formie aplikacji na iphone'a ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafna uwaga. Pozdrawiam Cię, Ewka! :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Współcześni rodzice są zaganiani i mają zbyt wiele na głowie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzeczywiście tak jest. Mamy na głowie więcej i mamy mniej czasu niż mieli np. nasi rodzice.

    OdpowiedzUsuń