piątek, 23 października 2015

Co wolno Wojewodzie ...


Rodzice to pierwsi nauczyciele dla swoich dzieci. Pokazują im świat i wspólnie go odkrywają. W procesie wychowania uczymy dzieci co wolno, a czego nie. Tłumaczymy dlaczego. Staramy się ukształtować w nich dobre nawyki i odpowiednie zachowania. Wszystko z troski i z miłości. Sami jednak nie zawsze stosujemy się do zasad, które wpajamy naszym dzieciom, co mogłyby nam wytknąć. Już widzę jak nas nakrywają, pobłażliwie się uśmiechają i w powietrzu machają paluszkiem. Tato, no co Ty? Przecież mówiłeś mi, że ...
Rodzice nie są świętymi i chwała im za to. Każdy z nas ma coś na sumieniu. Jakie są nasze grzeszki? Czego uczymy dzieci, a później sami nie za bardzo przestrzegamy? Dorzućcie coś od siebie!

Nie jedz słodyczy!
Oj, ileż to razy powtarzamy, że słodycze są niezdrowe. Że psują się od nich zęby, że się od nich tyje i ma "robaki w brzuchu". To chyba najczęściej powtarzamy, by zrobić słodyczom antyreklamę i tym samym zniechęcić do nich nasze dzieci. Teoria jedno, a chęć zatopienia ząbków w czymś słodziutkim i rozpływającym się rozkosznie w ustach, drugie. Robimy więc dzieciom "słodkie soboty", odmawiamy kupna batonika w sklepie, zamykamy łakocie na klucz. A sami w ukryciu lub półukryciu wcinamy słodkości do kawki, jak mamy chandrę, w "te dni" lub wieczorkiem do serialu. Hehe...

Telewizja nie jest dla Ciebie dobra!
Nie siedź tyle przed telewizorem bo zgłupiejesz i wzrok stracisz - często słyszał mały Stasio. Bał się jak ognia utraty wzroku, która go jakoś nie dopadła. Zgłupieć też jakoś nie zgłupiał, bo w National Geographic gustował i wielu się tam ciekawostek dowiedział. Demonizujemy zgubny wpływ telewizji na dzieci. Limitujemy oglądanie, a czy jeśli nie zastępuje kontaktu z rodzicem i nie jest nadużywana jest aż tak bardzo zła? Chyba nie, bo sami skwapliwie jak tylko położymy dzieci zasiadamy przed "szklanym oczkiem" i serialik zapodajemy. Mało tego, jak w ciągu dnia pomyślimy o wieczornej serialowej uczcie to nam się od razu humor poprawia. Małemu się wzrok może popsuć, a nam już nie, co?

Pij tran, będziesz zdrowy!
Na dźwięk słowa tran wzdryga się kilka pokoleń wstecz. Tran = zdrowie głosi mądrość ludowa. Po krótkim okresie zapomnienia, tran obecnie wrócił do łask. Odpicowano mu buteleczkę i naklejeczkę i reklamę dobrą wysmarowano. I wierzymy w niego na powrót, ładując go w nasze dzieci jak tylko pierwsze zarazki w powietrzu latają. Dziecko się wzdryga, nie chce, ale przekonujemy, że musi, bo odporność po tym lepsza i zdrowsze będzie. A sami byśmy tego za licho nie tknęli...

Posprzątaj pokój!
Otwierasz pokój dziecka i podłogi nie widać. Matko! - biadolisz. Posprzątaj ten bajzel! Dobra mamo, zaraz - słyszysz. Nie zaraz tylko teraz - domagasz się. Natychmiast! A jak tam Twoja szafa? Otwierasz i trochę z niej wypada? Przydałoby się małe układanko? Kolanem trochę upychasz, żeby ją zamknąć? Ubrania letnie mimo jesieni nadal nieschowane? Konieczny remanent? :-)

Zrób lekcje!
Wracamy do domu z dzieckiem po szkole. Jak mantrę niemal od progu powtarzamy "zrób lekcje", to będziesz miał potem wolne. Mały nie chce, woli się najpierw odstresować przy zabawie. Na lekcje przyjdzie czas. Czekaj, czekaj. Czy to nie Ty przypadkiem powtarzasz, że praca nie zając nie ucieknie? No tak...

Nie przeklinaj!
Mamusiu, słyszałam jak Franek mówił k... mać, co to znaczy? Zosiu, to jest bardzo brzydkie słowo, którego my w naszym domu nie używamy. Rodzice Franka pewnie mu jeszcze nie powiedzieli, że tak nie wolno mówić. Seriously? Kiedy ostatnio przeklęłaś? K... mać! I inne macie. Pewnie dość często w użyciu, a przed dziećmi udajemy, że kto jak kto, ale my ich nigdy nie stosujemy. Yeah, right...

Wiele z tych grzeszków powszednich rodzicielskich sama mam na sumieniu. Może warto czasem zapytać samych siebie czy przestrzegamy tego, co staramy się wpoić naszym dzieciom. Bo przykład idący z góry ma największą siłę oddziaływania. Samo gadanie niepoparte czynami, niewiele zdziała. A niektórzy to pewnie powiedzą, że co wolno Wojewodzie to nie ....

Udanego weekendu!






1 komentarz:

  1. Taaa, coś w tym jest! Teraz jeszcze Zosia mi tak nie odpowie, ale i na to przyjdzie pora ;)

    OdpowiedzUsuń