Uff, jak gorąco. W Gdańsku dziś prawdziwie tropikalne temperatury. Z samego rana postanowiliśmy poszukać ochłody poza Trójmiastem. Czmychnęliśmy więc do Rewy - małej wioski rybackiej położonej w bardzo malowniczym i unikalnym miejscu jakie stanowi Mierzeja Rewska. Pomimo, że jest dość chętnie odwiedzanym przez turystów miejscem to na plaży każdy znajdzie spory kawałek piasku na wyłączność, nawet w sezonie.
Rewa jest mekką kite i windsurferów. Panują tu doskonałe warunki do uprawiania tych sportów. Szczególnie jak wieje, deskarze mają tu prawdziwy raj.
W sezonie jest urokliwie, spokojnie, niezbyt tłoczno i tak ... na luzie. I my też na takim właśnie wakacyjnym luzie zawitaliśmy do Rewy na pierwszą indywidualną lekcję windsurfingu Panny Starszej. Pod okiem Pani instruktor zapoznała się z deską, uczyła stawać na niej i balansować ciałem oraz podnosić żagiel przeznaczony dla małych windsurferów. Przy okazji liczyła meduzy i przesyłała nam rozanielony uśmiech. Połknęła bakcyla...
Z pewnością ciąg dalszy przygody Panny Starszej z windsurfingiem nastąpi. Bardzo żałowała, że lekcja w końcu dobiegła końca i trzeba było zejść z deski. Polecam Wam próbowanie z dziećmi różnych sportów. Kto wie, co im przypadnie do gustu? Co będzie im dawało super frajdę i stanie się ich życiową pasją? Dla Panny Starszej, windsurfing okazał się prawdziwym strzałem w dziesiątkę.
Pozdrawiam Was bardzo słonecznie :-)
musze kiedy sprobowac, zapraszam na mojego bloga http://www.krystianwojtowicz.pl - przy zapisie masz ebooka
OdpowiedzUsuńNaprawdę polecam i dziękuję za zaproszenie :-)
OdpowiedzUsuńKażdy sport jest dobry, a jeszcze jeśli sprawia przyjemność od najmłodszych lat, to prosta droga do tego, by w dziecku zbudować miłość do aktywności! :D
OdpowiedzUsuńLepiej bym tego nie ujęła :-) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń