poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Wrażliwość kapitałem na życie?


W obecnych czasach wrażliwość postrzegana jest jako słabość. Na dziecko, które płacze mówi się mazgaj, beksa czy mięczak. Czy aby na pewno wrażliwość u dziecka jest czymś niepożądanym? Czy należy z tym walczyć?

Do napisania tego posta zainspirowała mnie moja własna córka. Mam bowiem w domu małego wrażliwca. Moja siedmiolatka to chodzący przykład dziecka wrażliwego. Absolutnie, nie zamierzam nic z tym robić. Bo to właśnie jest w niej cudowne. To ją wyróżnia. I to jest jej siła. Kapitał na życie.

Wrażliwość na krzywdę
Panna Starsza nie przejdzie obojętnie obok żadnej pokrzywdzonej istoty. Małej czy dużej. Żałuje bezdomnego psa, którego chętnie zaprosiłaby do naszego domu. Marzy o zaadoptowaniu psa ze schroniska. Chętnie zaopiekowałaby się także kotem, który nosi ślady walki z silniejszym osobnikiem. Biedronka leży na plecach i nie może samodzielnie stanąć na nogi? Panna Starsza biegnie z pomocą.
Swoim podejściem do "naszych braci mniejszych" przypomina mi Kopciuszka. Wypisz wymaluj.


 
Poruszające historie
Niedawno byłyśmy w kinie na najnowszej wersji "Kopciuszka". Piękny film. Polecam zarówno dzieciom, jaki i dorosłym. Klasyka w pięknym Disney'owskim wydaniu.
Historia Kopciuszka okropnie traktowanego przez złą macochę i jej córki bardzo poruszyła moje dziecko. Przytulała się w trakcie filmu, płakała i pytała "Mamusiu, dlaczego ta Pani jest taka zła dla Elli"?

Ostatnio obejrzany przez nas film "Bella i Sebastian" o niesamowitej sile przyjaźni małego chłopca i bezdomnego psa również doprowadził ją do łez. Przeżywa całą sobą, identyfikuje się z bohaterami i "wchodzi w fabułę". Dla mnie to cudowne. Aż trudno mi czasami uwierzyć, że siedmiolatka jest emocjonalnie tak dorosła...



Opiekuńczość
Panna Starsza ma tak, że zawsze musi "wziąć pod swoje skrzydła" dziecko odrzucone przez grupę. Mały chłopiec, z którym starsi nie chcą się bawić na podwórku może zawsze na nią liczyć. Zagada do niego, zapyta o coś i .... próbuje przekonać swoją paczkę, by przygarnęła małego. Cudnie! Patrzę i oczom nie wierzę. Kochana jest...
W szkole zawsze pomoże, a to komuś kto nie potrafi zawiązać butów, zapiąć kurtki lub jest głodny. Sama się do końca nie naje, bo przecież trzeba dać coś komuś kto nie dostał z domu wystarczająco jedzenia do szkoły. Ach...



No i patrzcie, wzruszyłam się i to kilka razy pisząc ten post. Najwyraźniej niedaleko pada jabłko od jabłoni...






6 komentarzy:

  1. Wspaniała dziewczynka, tylko niestety w naszych trudnych czasach może być jej ciężko, bo ludzie mogą wykorzystać jej dobroć. Mam jednak nadzieje, ze w życiu będzie spotykała samych dobrych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jednak sądzę, że da sobie radę... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. To, że jest tak delikatnym i wrażliwym dzieckiem nie oznacza, że musi jej być trudniej w życiu. Grunt to wiedzieć przy kim można się otworzyć. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słuszna uwaga, Kasiu. Pozdrawiam serdecznie:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja uważam, że dobre serce, to największa zaleta. Ważne tylko, aby przy tym mieć również twardy tyłek niestety. Ja mam miękkie serce i miekkie 4 litery:-D, ale jesli moja corcia będzie wrazliwa na innych, to bede bardzo szczęśliwa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Miękkie serce + twardy tyłek = asertywność, prawda? :-) Pozdrawiam z Gdańska!

    OdpowiedzUsuń