poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Iron-rodzic


Sobotni wieczór spędziłam w kinie. Po dwóch latach od swojej światowej premiery, na ekrany polskich kin trafił film "Ze wszystkich sił".
Opowiada przepiękną historię rodziny, która mieszka w drewnianym domku otoczona malowniczymi widokami gór. Rodzina zmaga się z chorobą syna, który jest sparaliżowany i porusza się na elektrycznym wózku inwalidzkim. Synem zajmuje się właściwie wyłącznie matka, która łączy opiekę nad synem z pracą zawodową. Jest wyczerpana, ale nigdy nie daje tego po sobie poznać, nie narzeka, nie skarży się. Zawsze zadbana, ładnie ubrana, uśmiechnięta. Ojciec traci pracę i pomimo wolnego czasu, nie poświęca go choremu synowi. Jest zgorzkniały sytuacją w jakiej postawiło go życie. Buntuje się przeciwko niej i nie szuka kontaktu z synem.
Pewnego dnia to właśnie syn spragniony ojca, zaczyna namawiać go, by wspólnie wzięli udział w morderczych zawodach triathlonowych Ironman. Ojciec już kiedyś w nich startował, jednak nie ukończył. Początkowo, ojciec puka się w głowę i próbuje przekonać syna, że jest to szalony pomysł, którego nie da się zrealizować. Po pewnym czasie jednak widzi determinację syna, jego ogromną wolę walki i rozpoczynają wspólne przygotowania do Ironmana. Szaleństwo? Pewnie! Ojciec będzie musiał przepłynąć z doczepionym w pontonie synem 3,86 km, następnie przejechać 180,2 km  z synem umieszczonym w fotelu na kierownicy jego roweru oraz przebiec ponad 42 km pchając przed sobą syna na wózku. Obłęd! Jednak udaje im się. Ojciec wbiega na metę niecałe trzy minuty przed upływem czasu, po którym zostałby zdyskwalifikowany.
Ukończenie Ironmana z niepełnosprawnym synem to jeden z rezultatów wspólnych treningów ojca i syna. Ale jeszcze jeden, i chyba ważniejszy, jest taki, że ich relacja ulega zacieśnieniu. Ojciec, ku uciesze syna nareszcie poświęca mu czas, zaczyna go rozumieć i dbać o niego. Postawa ojca ulega radykalnej odmianie. Wreszcie widać też, że chce mu się żyć.
Film jest inspirowany prawdziwą historią Ricka, sparaliżowanego syna i jego ojca Dicka Hoyt, którzy od ponad 30 lat wspólnie startują w maratonach i triathlonach.
Chylę czoła, podziwiam determinację i siłę uczucia ojciec-syn. Ale czy to właśnie nie ta siła mobilizuje nas do codziennych rodzicielskich mini maratonów? Choć czasami jest ciężko, buziak, przytulas czy bezzębny uśmiech sprawia, że dla naszych dzieci jesteśmy w stanie zrobić wszystko ...







6 komentarzy:

  1. znam to z autopsji, choć wieczorami pada na twarz, to i tak zwlekę się z łóżka, gdy syn mnie za rękę pociąga, bo coś chce
    a w Polsce też mamy takiego dzielnego ojca jak w filmie -->http://www.maciekbiega.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie, to Pan Paweł Jach, który startuje w maratonach ze swoim synem Maćkiem. Myślę, że przykłady takiej determinacji, siły uczuć oraz woli walki znajdziemy na całym świecie. Dzięki i pozdrawiam ciepło z mokrego Gdańska :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znałam tej historii. Fajnie, że o tym napisałaś. Świetna sprawa i sposób na zaciśnięcie więzi. Zgadzam się, że dla bezzębnego uśmiechu człowiek jest w stanie zrobić wszystko. To niesamowite jak człowiekowi zmieniają się po urodzeniu dziecka priorytety. To jest właśnie siła rodzicielskiej miłości. Nikt kto nie ma dzieci tego nie zrozumie. Dziś się dowiedziałam, że podobno najsilniej więź dziecka z rodzicem kształtuje się do 3 rż. Ciekawe prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po 3-cim roku życia mały człowiek staje się bardziej niezależny. Film pokazuje także jedną bardzo istotną sprawę. Że na naprawę relacji z dzieckiem nigdy nie jest za późno.

      Usuń