wtorek, 14 lipca 2015

Letni luz


Uwielbiam lato. W jednym z niedawnych moich postów pisałam dlaczego. Kto go nie kocha? Mimo, że ostatnio pogoda nie jest może idealna, ale co tam, słonko świeci i tyle. Rozluźnia, zapewnia zastrzyk tak potrzebnej energii, nastraja pozytywnie.

Nie przejmuję się, że niemalże każdy skrawek podłogi w domu okupują klocki, książeczki, pluszaki, klamerki, kredki i inne ulubione zabawki mojej 18-miesięcznej córeczki. Przestałam biegać i  zbierać, bo to była prawdziwie syzyfowa praca. Jak już zdołałam zebrać jeden stosik, za chwilę na ziemi wyrastał następny :-) Zbiórka z podłóg następuje więc tylko raz dziennie, jak już Mały Destruktor zaśnie. Staram się nie zatrzymywać wzroku na poziomie podłogi na zbyt długo. I tyle.
Zupełnie nie rusza mnie to, że właściwie nieustannie piorę i prasuję. O dziwo, w szafie moich pociech jest ciągle zdecydowanie mniej ubrań niż w koszu na brudną odzież.
A co by tu na obiadek? Latem? Coś nieskomplikowanego i szybkiego, dzieci to lubią. Naleśniki, makaron z owocami, leniwe. Zwykłe dylematy i walka z czasem pracującej mamy latem jakby tracą na sile.

I dobrze! Sprzątanie i cała reszta mogą poczekać. Bo więcej jesteśmy na zewnątrz. Na trawie, na piasku, w wodzie, w lesie, w parku, na plaży. Biegamy, śmiejemy się, łapiemy szczęśliwe chwile.

Jak Wam mija wakacyjny czas?











2 komentarze:

  1. taaaak, zdecydowanie, lato sprzyja prawdziwemu życiu. Jest tyle okazji do wrzucena na luz i spędzenia wspólnie czasu, jeszcze więcej możliwości oczywiście. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że lato trwa u nas tak krótko, nie? :-)

    OdpowiedzUsuń